|
|
|
WIERSZE Z PODKARPACIA # JÓZEF JEŻOWSKI
|
|
|
1885---1975
Działacz Sl i ZMW "Wici" uczestnik ruchu oporu, więzień obozów koncentracyjnych, autor wspomnień
Rękopis wspomnień Walentego Pereca
WALENTY PEREC
Od dnia narodzin trudy i znoje
Bez stałej pracy rodziców dwoje
Tuż obok chaty ogródek mały
Nie mógł wyżywić rodziny całej
Wielka mu bieda w twarz zaglądała
Bo wątłe zdrowie, postura mała
Półtora roku liczył Walenty
Gdy odszedł ojciec, ech Boże święty
Ciężar nie mały na matkę spada
Głodnych wciąż dzieci cała gromada
Mimo ze astma jej dokuczała
Domowym szyciem budżet wspierała
By opanować sztukę pisania
Idzie do szkoły i bez szemrania
Dobrze się uczy, zbiera pochwały
Gdy inne dzieci bąki zbijały
Sienkiewiczowskie czytał "annały"
Oleńka, Kmicic i Rycerz Mały
Życie scenariusz samo pisało
Czas skończyć z szkołą bo chleba mało
Idzie na służbę do gospodarzy
Pracy się ima, czym los obdarzy
Gdy Walek liczył latek trzynaście
Chora już matka snem wiecznym zaśnie
Same zostają dzieci sieroce
Niech Bóg łaskawy ma ich opiece
Późniejsze lata, rozstaja drogi
Wciąż szuka szansy Walek ubogi
Chce swej ojczyźnie służyć w potrzebie
Co czas przyniesie, tego nikt nie wie
Zły los wciąż wlecze się za nim cieniem
Choroba, tyfus, ciężkim brzemieniem
Kiedy się przerwie tułacze życie
Wciąż jakieś fatum podąża skrycie
Praca w cukrowni Chodorów zwana
Ciężka, mozolna, źle nagradzana
Wraca więc Walek tu, do Husowa
Chętnie go wita młodzież "wiciowa"
Wnet też wybiorą go sekretarzem
Zaszczytną funkcję otrzyma w darze
Lecz wkrótce wojna niepokój budzi
Zły los pisany dla wielu ludzi
Do konspiracji wiedzie go droga
Wolność jest darem, darem od Boga
Której wciąż bronić trzeba jak wiary
Ta zaś wymaga krwi i ofiary
Tę, hojnie składał w wojenne lata
Walenty Perec, gdy w szponach kata
Wnet do obozu transportowany
Bity, głodzony, maltretowany
"Arbeit macht frei" fałszywe hasło
Mordercza praca, by życie gasło
Poznał jej smaki Perec z Husowa
Niech pamięć o nim tu się zachowa
J. Józef. 6. 06. 2011
|
|
|
|
|
|
|
|
RANO.
Pośród wioski,tam gdzie z wieży
Odzywa się dzwonek
Ludzi wzywa do pacierzy
Bo już świta dzionek
~~#~~#~~#~~
Zapłakana wśród gwiazd płonie
Jutrzenka bez końca
Bo jej smutno że wnet zginie
Wśród promieni słońca
~~#~~#~~#~~
Złote włosy jej rozwiane
Ponad całą ziemią
Kwiaty we łzach jej skąpane
W krocie barw promienią
~~#~~#~~#~~
Tam na niwie,gdzieś wśród rosy
Zakwilił skowronek
I poleciał pod niebiosy
Gdy usłyszał dzwonek
~~#~~#~~#~~
Coraz wyżej, gdzieś aż w niebie
Bogu chwałę głosi
I za ludzi,i za siebie
Stwórcę świata prosi
~~#~~#~~#~~
A rzewliwy śpiew skowronka
Ludu korne pienie
Dla Maryi śpiew skowronka
Brzmi na pozdrowienie
~~#~~#~~#~~
A Maryja, matka nasza
Słyszy tkliwe pienie
I u Boga nam wyprasza
Grzechów odpuszczenie
~~#~~#~~#~~
W górę serca,wszyscy wierni
Wieczór czyli dnieje
Bo Maryja pewno spełni
Swych dzieci nadzieję.
~~#~~#~~#~~ |
|
POŁUDNIE
Słońce bardzo rano wstało
Z poza góry szczytu
Wnet pół drogi ubieżało
Wśród niebios błękitu
~~#~~#~~#~~
Połą swojej złotej szaty
Ziemię przyodziało
Po promieniach zdrój bogaty
Ciepła na świat zlało
~~#~~#~~#~~
Rolnik w polu utrudzony
Ociera pot z czoła
Dzwon na wieży zawieszony
Do pacierzy woła
~~#~~#~~#~~
Słysząc z wierzy to dzwonienie
Rolnicy klękają
I anielskie pozdrowienie
W niebo przesyłają
~~#~~#~~#~~
Ponad ziemią kończąc piosnki
Skowroneczek leci
I wśród zboża podal wioski
Karmi głodne dzieci
~~#~~#~~#~~
Ogień przygasł na kominie
Obiad zastawiają
I do jadła gospodynie
Czeladź zapraszają
~~#~~#~~#~~
Za posiłek po znużeniu
Czeladka dziękuje
Odpocząwszy w lipy cieniu
Znów dalej pracuje
~~#~~#~~#~~
I skowronek swe pisklęta
Swe pożegnał dzieci
Dzwoni piosnka rozpoczęta
A on w niebo leci
~~#~~#~~#~~
Wyśpiewuje ponad rolą
Czeladź w pracy skora
Zgadzając się z wolą bożą
Robi do wieczora.
~~#~~#~~#~~ |
|
WIECZÓR
Słońce dzienny bieg skończyło
Drzemie za górami
Błękit nieba przyodziało
Złotymi chmurami
~~#~~#~~#~~
Stado bydła co się pasło
Wśród błonia,na trawie
Widząc że już słońce zgasło
Pije wodę w stawie
~~#~~#~~#~~
Nakarmione, napojone
Wraca do zagrody
Każde idzie w swoją stronę
Szukając ochłody
~~#~~#~~#~~
Tam na Tatrach gwizdnął baca
Baran przy nim dzwoni
A owieczki pies nawraca
Bo już czas z połoni
~~#~~#~~#~~
Już w szałasie stado beczy
Baran przy drzwiach stoi
I przy jego wiernej pieczy
Baca owce doi
~~#~~#~~#~~
I gosposie doją krowy
Gotują wieczerzę
A na wierzy dziadek wsiowy
Dzwoni na pacierze
~~#~~#~~#~~
Księżyc bladą twarz wychylił
I wita Jutrzenkę
Ludek wiernie głowę schylił
Pozdrawia Panienkę
~~#~~#~~#~~
Przepióreczka kwoka w prosie
Konie rżą w oborze
A w ożywczej chłodnej rosie
Już się kąpie zboże
~~#~~#~~#~~
Tam na jednej nóżce stoi
Pod skibą skowronek
By nie zasnąć wciąż się boi
Gdy zaświta dzionek
~~#~~#~~#~~ |
|
ŚWIT
Błysło świtem zaranie
Półmrok spada powoli
Z wiarą idę o Panie
Ziarno rozsiać na roli
~~#~~#~~#~~
Trud mnie dzienny nie zmorze
Czy ciężkiej pracy znój
Tylko Ty mi o Boże
Siew pobłogosław mój
~~#~~#~~#~~
Wszak ty żywisz ptaszęta
Co nie orzą, nie sieją
Twoja Panie moc święta
I mnie krzepi nadzieją.
~~#~~#~~#~~
NA DROGĘ ŻYCIA
Na drogę życia wziąłem trzy kwiatki
Od przyjaciela, siostry i matki
I myślę sobie, mam trzy kwiatki świeże
Teraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze
~~#~~#~~#~~
Najpierw uwiędnął kwiat od przyjaciela
Potem uwiędnął kwiatek mojej siostry
Tylko kwiatek matki pozostał wciąż świeży
Bo tylko matka kochała mnie szczerze
~~#~~#~~#~~
|
|
|
|
|
|
|
|