|
|
|
WIERSZE Z PODKARPACIA # JÓZEF JEŻOWSKI
|
|
|
ODPUST ŚW. ANDRZEJA
( w starym kościele)
Miłe wspomnienia wciąż we mnie budzi
Święto patrona w naszym kościele
Dzień uroczysty, oczekiwany
Doroczne święto jakich nie wiele
Były nauki, spowiedź, komunia
Kościół był pełen zawsze po brzegi
Przy tej okazji różne atrakcje
Bo przed kościołem kramów szeregi
Na dużych stołach liczne towary
Różańce, książki, święte obrazy
I cała gama zabawek z drewna
Więc zachodziłem tu wiele razy
By wzrok nacieszyć, pytać o cenę
Tak duży wybór tylko raz w roku
A Mikołaje z berłem biskupa
Chciałem oglądać niemal do zmroku
Przy kramach tłumy szkolnej młodzieży
Sami, lub z matką, czyli sponsorem
Wciąż oblegały liczne stoiska
By tkwić przy kramach nawet wieczorem
To wyjątkowa przecież okazja
Gdzie się spełniały nasze marzenia
Słodkie ciasteczka, piękne zabawki
Ładniejszych nigdzie na świecie nie ma
A wkrótce święta, więc na choinkę
Kupić już trzeba świeczki woskowe
Trochę cukierków tych w celofanie
Albo ozdobne ciastka tortowe
Jedni wracają uradowani
Niosąc do domu i to i owo
Drudzy nie mając własnego grosza
Idą posępni z spuszczoną głową
Obrazek z czasów dawno minionych
W tamtym Husowie mych lat dziecinnych
Które jak zawsze wspominam mile
Choć tak odległych i jakże innych
J. Józef. 30. 11. 2012
CZAR WSPOMNIEŃ
Co było wczoraj, dziś jest historią
Bieg czasu wszystko przysłania cieniem
Beztroskie lata. pierwsze miłości
Dziś są niestety tylko wspomnieniem
I szkolne lata, chłopcy, dziewczyny
Tamte klasówki, niekiedy dwóje
Nauczyciele budzący respekt
Wtedy się bałem, dziś ich szanuję
I cała frajda uroków zimy
Jazda na nartach z największej górki
I kawalkada pędzących sanek
Złączonych razem konopnym sznurkiem
Przejście przez rzeczkę gdy duża woda
Spacer po cienkim i kruchym lodzie
Wypad do lasu po pierwszym śniegu
Gdy tyle zwierząt jest na swobodzie
Przyjazd biskupa, Franciszka Bardy
To dzień szczególny w starym kościele
Konna banderia przy samochodzie
Wrażeń, emocji budziła wiele
A na Andrzeja, na dzień odpustu
Liczni kramarze, róg obfitości
Raj dla dzieciaków jedyny w roku
Wielu przyjezdnych z daleka gości
Serca z piernika, święte anioły
Ozdobna szopka, Mikołaj z brodą
I śmieszny pajac na cienkiej gumce
To przyciągało wzrok swa urodą
W niecały miesiąc przecież wigilia
Choinkę trzeba przybrać odświętnie
Dzieci i młodzież robią zakupy
Z wielką radością i bardzo chętnie
I te zabawy niemal do rana
Orkiestra Stysiów grała od ucha
Dźwięczne melodie znanych utworów
Stwarzały nastrój, budziły ducha
Dziś młodzież słucha dziwnej muzyki
I w dziwny sposób ją też odbiera
Na głowie kaptur,słuchawki w uszach
Głowa na łyso i nos zadziera
Rap oraz Techno są teraz w modzie
Hip Hop ma duże dziś powodzenie
To nowe trędy, nowe zwyczaje
Jakie wyrośnie z nich pokolenie ?
Na to pytanie brak odpowiedzi
Tego przewidzieć dzisiaj nie sposób
Można jedynie się zastanawiać
Czemu przyciąga tak wiele osób
Pogoń za nowym czy krok do tyłu
Wszak być jołjołem to cel wątpliwy
I dziwne teksty nowych utworów
To nowy sposób jak być szczęśliwym
J. Józef.
|
|
|
|
|
|
|
|
RANO.
Pośród wioski,tam gdzie z wieży
Odzywa się dzwonek
Ludzi wzywa do pacierzy
Bo już świta dzionek
~~#~~#~~#~~
Zapłakana wśród gwiazd płonie
Jutrzenka bez końca
Bo jej smutno że wnet zginie
Wśród promieni słońca
~~#~~#~~#~~
Złote włosy jej rozwiane
Ponad całą ziemią
Kwiaty we łzach jej skąpane
W krocie barw promienią
~~#~~#~~#~~
Tam na niwie,gdzieś wśród rosy
Zakwilił skowronek
I poleciał pod niebiosy
Gdy usłyszał dzwonek
~~#~~#~~#~~
Coraz wyżej, gdzieś aż w niebie
Bogu chwałę głosi
I za ludzi,i za siebie
Stwórcę świata prosi
~~#~~#~~#~~
A rzewliwy śpiew skowronka
Ludu korne pienie
Dla Maryi śpiew skowronka
Brzmi na pozdrowienie
~~#~~#~~#~~
A Maryja, matka nasza
Słyszy tkliwe pienie
I u Boga nam wyprasza
Grzechów odpuszczenie
~~#~~#~~#~~
W górę serca,wszyscy wierni
Wieczór czyli dnieje
Bo Maryja pewno spełni
Swych dzieci nadzieję.
~~#~~#~~#~~ |
|
POŁUDNIE
Słońce bardzo rano wstało
Z poza góry szczytu
Wnet pół drogi ubieżało
Wśród niebios błękitu
~~#~~#~~#~~
Połą swojej złotej szaty
Ziemię przyodziało
Po promieniach zdrój bogaty
Ciepła na świat zlało
~~#~~#~~#~~
Rolnik w polu utrudzony
Ociera pot z czoła
Dzwon na wieży zawieszony
Do pacierzy woła
~~#~~#~~#~~
Słysząc z wierzy to dzwonienie
Rolnicy klękają
I anielskie pozdrowienie
W niebo przesyłają
~~#~~#~~#~~
Ponad ziemią kończąc piosnki
Skowroneczek leci
I wśród zboża podal wioski
Karmi głodne dzieci
~~#~~#~~#~~
Ogień przygasł na kominie
Obiad zastawiają
I do jadła gospodynie
Czeladź zapraszają
~~#~~#~~#~~
Za posiłek po znużeniu
Czeladka dziękuje
Odpocząwszy w lipy cieniu
Znów dalej pracuje
~~#~~#~~#~~
I skowronek swe pisklęta
Swe pożegnał dzieci
Dzwoni piosnka rozpoczęta
A on w niebo leci
~~#~~#~~#~~
Wyśpiewuje ponad rolą
Czeladź w pracy skora
Zgadzając się z wolą bożą
Robi do wieczora.
~~#~~#~~#~~ |
|
WIECZÓR
Słońce dzienny bieg skończyło
Drzemie za górami
Błękit nieba przyodziało
Złotymi chmurami
~~#~~#~~#~~
Stado bydła co się pasło
Wśród błonia,na trawie
Widząc że już słońce zgasło
Pije wodę w stawie
~~#~~#~~#~~
Nakarmione, napojone
Wraca do zagrody
Każde idzie w swoją stronę
Szukając ochłody
~~#~~#~~#~~
Tam na Tatrach gwizdnął baca
Baran przy nim dzwoni
A owieczki pies nawraca
Bo już czas z połoni
~~#~~#~~#~~
Już w szałasie stado beczy
Baran przy drzwiach stoi
I przy jego wiernej pieczy
Baca owce doi
~~#~~#~~#~~
I gosposie doją krowy
Gotują wieczerzę
A na wierzy dziadek wsiowy
Dzwoni na pacierze
~~#~~#~~#~~
Księżyc bladą twarz wychylił
I wita Jutrzenkę
Ludek wiernie głowę schylił
Pozdrawia Panienkę
~~#~~#~~#~~
Przepióreczka kwoka w prosie
Konie rżą w oborze
A w ożywczej chłodnej rosie
Już się kąpie zboże
~~#~~#~~#~~
Tam na jednej nóżce stoi
Pod skibą skowronek
By nie zasnąć wciąż się boi
Gdy zaświta dzionek
~~#~~#~~#~~ |
|
ŚWIT
Błysło świtem zaranie
Półmrok spada powoli
Z wiarą idę o Panie
Ziarno rozsiać na roli
~~#~~#~~#~~
Trud mnie dzienny nie zmorze
Czy ciężkiej pracy znój
Tylko Ty mi o Boże
Siew pobłogosław mój
~~#~~#~~#~~
Wszak ty żywisz ptaszęta
Co nie orzą, nie sieją
Twoja Panie moc święta
I mnie krzepi nadzieją.
~~#~~#~~#~~
NA DROGĘ ŻYCIA
Na drogę życia wziąłem trzy kwiatki
Od przyjaciela, siostry i matki
I myślę sobie, mam trzy kwiatki świeże
Teraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze
~~#~~#~~#~~
Najpierw uwiędnął kwiat od przyjaciela
Potem uwiędnął kwiatek mojej siostry
Tylko kwiatek matki pozostał wciąż świeży
Bo tylko matka kochała mnie szczerze
~~#~~#~~#~~
|
|
|
|
|
|
|
|