1897--1991
Ks. JAN ZIEJA
Mówiono o nim że jest prorokiem
Starannie ważył mówione słowa
Niezwykły człowiek na trudne czasy
O księdzu Janie będzie tu mowa
Czy to przypadek, losu zrządzenie
Czy zamierzone boskie działanie
Bóg go powołał w trudnym okresie
By spełniał bardzo ważne zadanie
Na czas szczególny, na lata wojen
Gdy wróg napadał na polską ziemię
By nią zawładnąć siłą, przemocą
Wymazać z mapy słowiańskie plemię
Gdy śmierć zbierała okrutne żniwo
W nierównej walce w czasie powstania
Szedł by nieść pomoc umierającym
Z potrzeby serca i bez wachania
Pochodził ze wsi z kieleckiej ziemi
Biedni rodzice, kawałek roli
Tu kończył szkółkę, dobrze się uczył
Nie pod naciskiem, lecz z własnej woli
Nigdy go praca nie zniechęcała
Nie mówił nigdy że... już nie mogę
Zmierzał do celu niezmordowanie
Wskazywał innym do Boga drogę
Wielkie wyzwania i piękne cele
Pod które z wiarą kładł fundamenty
Dzisiaj po latach powiedzieć można
Wspaniały kapłan i człowiek święty
Nie szedł w swym życiu fałszywą drogą
Nigdy na skróty czy na manowce
Jak dobry kapłan chciał służyć ludziom
Jak dobry pasterz strzegł swoje owce
Mniej zasłużeni pięli się w górę
Dla księdza Jana nie tędy droga
Świadomy swojej kapłańskiej misji
Prowadził swoich wiernych do Boga
Żal ze te wzory dziś zanikają
Liczy się kasa i majętności
Jesteś bez grosza więc jesteś niczym
Któż po przykłady sięga z przeszłości
J. Józef. 5. 03. 2013
Ks. Jan Zieja, kapelan dwóch wojen, pułkownik Wojska Polskiego, biblista-dogmatyk, proboszcz z Polesia. Kapelan Komendy Głównej AK, Batalionów Chłopskich, Naczelny kapelan ZHP " Szare Szeregi", działał w Radzie Pomocy Żydom " Żegota". Od Maja 1945 roku, pierwszy kapłan w Słupsku i proboszcz parafii św. Ottona.
Ziemie Odzyskane przedstawiały wówczas krajobraz szczególny. Na tereny opuszczone przez Niemców, zniszczone działaniami wojennymi, rabowane przez Armię Radziecką i polskich szabrowników, napływały transporty wysiedleńców z dawnych Kresów Wschodnich. Ludzi wyrwanych ze stron rodzinnych, pozbawionych dorobku swego życia, zagubionych i szukających kąta do dalszego życia. Pomocą i nadzieją dla nich był kościół, niosąc dobre słowo, życzliwość,
i nadzieję na lepsze jutro.
W tą niezwykle trudną rzeczywistość wpisał się ks.Zieja. Wcześniej, po wybuchu Powstania Warszawskiego, ks. Zieja, pseudonim " Rybak" służył pomocą duszpasterską wszędzie tam, gdzie było potrzeba, przy rannych, walczących, umierających, wśród oddziałów na pierwszej linij. Ranny w nogę,
o kulach, odwiedza powstańcze placówki i szpitale, niosąc ostatnią posługę umierającym. Gdy powstanie upadło, szpital ewakuowano do obozu przejściowego w Pruszkowie skąd ks. Jan Zieja ucieka do Lasek.
Działał w organizacji ZMW "Wici", niezbyt przyjaznej kościołowi, ciesząc się mimo wszystko, dużym autorytetem w tym środowisku. Ignacy Solarz, przywódca ruchu, twórca Uniwersytetu Ludowego w Gaci Przeworskiej, prosił go nawet o chrzest dla swojego dziecka. W 1976 r. był jednym z członków założycieli KORu. Wspominał go często Jacek Kuroń, a Adam Michnik mówił o nim tak: Przez te wszystkie lata pokazywał nam twarz kościoła, który przemawia językiem miłości i pojednania, a nie frazą klątwy i ekskomuniki.
Słupsk był dumny
Kiedy go odsłaniano, był rok 1945, upłynęło zaledwie kilka miesięcy od zakończenia wojny. Co ciekawe, nikt wówczas nie mówił, tak jak dzisiaj, że z pomnikami można zaczekać. Jednak co bardziej przenikliwi nie mieli wątpliwości, jak potoczą się dalsze losy Polski.
Przewidywania ks. Ziei, że nadchodzą czasy, w których nie będzie można czcić polskich bohaterów, okazały się słuszne. Pomnik przyczynił się niewątpliwie do rozbudzenia uczuć patriotycznych wśród słupszczan, pomógł przetrwać z nadzieją najtrudniejsze lata stalinizmu. Jego symbolika przemawiała do sumień.
Słupszczanka Barbara Sułek-Kowalska wspominała po latach na falach Polskiego Radia: "Na tle poszarpanego muru z ciemnoczerwonej cegły (nam, dzieciom, mówiło się, że to mur z prawdziwych warszawskich cegieł) leży żołnierz, nad którym klęczy anioł z białym orłem na ramieniu. Ten biały orzeł to symbol naszej Ojczyzny - mówiono mi w dzieciństwie. Orzeł składa pocałunek na zimnym czole powstańca. To Polska dziękuje swoim dzieciom. Wyżej, na murze, umieszczona była marmurowa tablica z Chrystusem na krzyżu, pod krzyżem las rąk i napis: Jezu, ratuj, bo giniemy. Warszawa sierpień 1944".
Imię pomnika nierozerwalnie wiązało się z osobą ks. Jana Ziei, pierwszego kapłana w powojennej historii miasta, cieszącego się powszechnym autorytetem i szacunkiem. Słupsk byt dumny, gdy cały świat mówił o ich Księdzu, działaczu opozycji demokratycznej i autorytecie moralnym w czasach komunizmu i stanu wojennego.
|
|
|
|