|  | 
							
								|  |  
								|  | WIERSZE Z PODKARPACIA # JÓZEF JEŻOWSKI
 |  | 
							
								|  |  
								| 
										
											
										 
											| 
													
														
															| 
  
Dzisiejszy kościół w Tarnawce zbudowany tuż przed wojną przez społeczność ukraińska jako cerkiew. W latach powojennych budowę ukończono i adoptowano na kościół
   
Ksiądz biskup Tadeusz Błaszkiewicz w czasie poświecenia nowego budynku plebanii w Tarnawce w 1977 r.
   
Powrót do kościoła po poświęceniu nowej plebanii  MOJA TARNAWKA 
 Piękny krajobraz kwieciem usiany
 Lasy, strumyki i zboża łany
 To wieś Tarnawka, tuż za Husowem
 Wciąż ją wspominam życzliwym słowem
 
 Był tam kościółek, piękny, drewniany
 Gontem pokryty, nie malowany
 Stał tuż przy drodze gdzie duże drzewa
 Dziś w ich zieleni ptaszek zaśpiewa  c
 
 Spłonął niestety przed wielu laty
 Kto dziś policzy tak wielkie straty
 Cenny zabytek dawnej kultury
 Uleciał z dymem wysoko w chmury
 
 Tuż obok cerkiew w pobliżu drogi
 Wzniesiona z trudem gdy dni pożogi
 Przerwały pracę tej społeczności
 Bo ukraiński naród tu gościł
 
 Dziś tamta cerkiew jest już kościołem
 Tarnawscy wierni, wspólnie, po społem
 Tutaj słuchają bożego  słowa
 Niech dobry Bóg ich w zdrowiu zachowa
 
 W pierwszą niedzielę lipca zwyczajem
 Odpust w Tarnawce, był dla nas rajem
 Przy drodze kramy, dzieci, dorośli
 Najczęściej młodzież przy nich tu gości
 
 Są świetne lody co smakiem kuszą
 W ten dzień skosztować je wszyscy muszą
 Wszak jest to święto parafialne
 Piękne, urocze, i nadzwyczajne
 
J. Józef. 
 
 Ks. Tadeusz Żak. Kapłan z Tarnawki. Zginął w wypadku samochodowym we Włoszech, po wyjeździe na studia teologiczne do Rzymu. Zdjęcie to ks. Tadeusz podarował mojemu ojcu |  |  
											|  |  |  | 
							
								| 
										
											| 
													
														|  |  
														
													 
														|  |  
                                                        
                                                     
                                                        |  |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| RANO. 
 Pośród wioski,tam gdzie z wieży
 Odzywa się dzwonek
 Ludzi wzywa do pacierzy
 Bo już świta dzionek
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Zapłakana wśród gwiazd płonie
 Jutrzenka bez końca
 Bo jej smutno że wnet zginie
 Wśród promieni słońca
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Złote włosy jej rozwiane
 Ponad całą ziemią
 Kwiaty we łzach jej skąpane
 W krocie barw promienią
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Tam na niwie,gdzieś wśród rosy
 Zakwilił skowronek
 I poleciał pod niebiosy
 Gdy usłyszał dzwonek
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Coraz wyżej, gdzieś aż w niebie
 Bogu chwałę głosi
 I za ludzi,i za siebie
 Stwórcę świata prosi
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 A rzewliwy śpiew skowronka
 Ludu korne pienie
 Dla Maryi śpiew skowronka
 Brzmi na pozdrowienie
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 A Maryja, matka nasza
 Słyszy tkliwe pienie
 I u Boga nam wyprasza
 Grzechów odpuszczenie
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 W górę serca,wszyscy wierni
 Wieczór czyli dnieje
 Bo Maryja pewno spełni
 Swych dzieci nadzieję.
 
 ~~#~~#~~#~~
 |  
																
															 |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| POŁUDNIE 
 Słońce bardzo rano wstało
 Z poza góry szczytu
 Wnet pół drogi ubieżało
 Wśród niebios błękitu
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Połą swojej złotej szaty
 Ziemię przyodziało
 Po promieniach zdrój bogaty
 Ciepła na świat zlało
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Rolnik w polu utrudzony
 Ociera pot z czoła
 Dzwon na wieży zawieszony
 Do pacierzy woła
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Słysząc z wierzy to dzwonienie
 Rolnicy klękają
 I anielskie pozdrowienie
 W niebo przesyłają
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Ponad ziemią kończąc piosnki
 Skowroneczek leci
 I wśród zboża podal wioski
 Karmi głodne dzieci
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Ogień przygasł na kominie
 Obiad zastawiają
 I do jadła gospodynie
 Czeladź zapraszają
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Za posiłek po znużeniu
 Czeladka dziękuje
 Odpocząwszy w lipy cieniu
 Znów dalej pracuje
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 I skowronek swe pisklęta
 Swe pożegnał dzieci
 Dzwoni piosnka rozpoczęta
 A on w niebo leci
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Wyśpiewuje ponad rolą
 Czeladź w pracy skora
 Zgadzając się z wolą bożą
 Robi do wieczora.
 
 ~~#~~#~~#~~
 |  
																
															 |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| WIECZÓR 
 Słońce dzienny bieg skończyło
 Drzemie za górami
 Błękit nieba przyodziało
 Złotymi chmurami
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Stado bydła co się pasło
 Wśród błonia,na trawie
 Widząc że już słońce zgasło
 Pije wodę w stawie
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Nakarmione, napojone
 Wraca do zagrody
 Każde idzie w swoją stronę
 Szukając ochłody
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Tam na Tatrach gwizdnął baca
 Baran przy nim dzwoni
 A owieczki pies nawraca
 Bo już czas z połoni
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Już w szałasie stado beczy
 Baran przy drzwiach stoi
 I przy jego wiernej pieczy
 Baca owce doi
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 I gosposie doją krowy
 Gotują wieczerzę
 A na wierzy dziadek wsiowy
 Dzwoni na pacierze
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Księżyc bladą twarz wychylił
 I wita Jutrzenkę
 Ludek wiernie głowę schylił
 Pozdrawia Panienkę
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Przepióreczka kwoka w prosie
 Konie rżą w oborze
 A w ożywczej chłodnej rosie
 Już się kąpie zboże
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Tam na jednej nóżce stoi
 Pod skibą skowronek
 By nie zasnąć wciąż się boi
 Gdy zaświta dzionek
 
 ~~#~~#~~#~~
 |  
																
															 |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| ŚWIT 
 Błysło świtem zaranie
 Półmrok spada powoli
 Z wiarą idę o Panie
 Ziarno rozsiać na roli
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Trud mnie dzienny nie zmorze
 Czy ciężkiej pracy znój
 Tylko Ty mi o Boże
 Siew pobłogosław mój
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Wszak ty żywisz ptaszęta
 Co nie orzą, nie sieją
 Twoja Panie moc święta
 I mnie krzepi nadzieją.
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 NA DROGĘ ŻYCIA
 
 Na drogę życia wziąłem trzy kwiatki
 Od przyjaciela, siostry i matki
 I myślę sobie, mam trzy kwiatki świeże
 Teraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Najpierw uwiędnął kwiat od przyjaciela
 Potem uwiędnął kwiatek mojej siostry
 Tylko kwiatek matki pozostał wciąż świeży
 Bo tylko matka kochała  mnie szczerze
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 |  
																
															 |  |  
											|  |  |  
								|  |  |  |