|
|
|
WIERSZE Z PODKARPACIA # JÓZEF JEŻOWSKI
|
|
|
JANKIEL
Byli przed laty Żydzi w Husowie
Kto dziś historię o nich opowie
Czy taka próba dobrze wypadnie
Kto ją opisze zwięźle i ładnie ?
Niech jeden z Żydów o tym opowie
Było ich przecież tylu w Husowie
Żyli tu w zgodzie przez lata długie
Kochali pracę lecz nie za pługiem
Teraz już oddam głos Jankielowi
Niech swą historię tutaj opowie
Niech nam odsłoni historii karty
Wątek o Żydach tego jest warty:
"Żyd Jankiel jestem, chyba mnie znacie
Mieszkałem kiedyś w husowskiej chacie
Miałem kapelusz, pejsy i brodę
A w ręce kostur gdy szedłem w drogę
Nasza profesja to handel przecie
Tak się przyjęło na całym świecie
Karczma lub sklepik, czy targowisko
Tu można kupić lub sprzedać wszystko
Skórki z królika, prosię lub cielę
Tak by nie stracić a zyskać wiele
Karczmy i sklepy to wszystko nasze
I Żyd z pejsami gdzieś za szynkwasem
Więc husowianie za naszą radą
Wciąż szli do Żyda cała gromadą
A na kłopoty, smutki, frasunki
Szły ze szynkwsu liczne gatunki
Czystej gorzałki butelka spora
Przy niej czas płynął aż do wieczora
Były rozmowy, kłótnie i swary
Za łby się brali, młody czy stary
Więc znów na zgodę trunki stawiano
Było tu gwarno do czwartej rano
Na pewno moją Salcię też znacie
Krząta się ciągle po swojej chacie
Koszerne dania dla mnie szykuje
Dyskretnie zdradzę... świetnie gotuje
Czosnkiem przyprawia udziec jagnięcia
Podaje na stół w żydowskie święta
Przestrzega zasad znanych od wieków
"Nie będziesz mięsa gotował w mleku"
A w dzień sabatu modły w bożnicy
Ja w kapeluszu, Salcia w spódnicy
Czytano torę, psalmy Dawida
To obowiązek i prawo Żyda
Bożnica była u Rejzy w domu
Tam schodziliśmy się po kryjomu
Husowska młodzież, niesforna, cwana
Stroiła żarty niemal od rana
Psoty i figle były im w głowie
Niech stary Herczek i tym opowie
Wkrótce też przyszły okrutne czasy
Kto żyw uciekał w odległe lasy
Wszędzie bezprawie przemoc i mordy
Hitler tu rządził i jego hordy
Łapanki, getta, gaz, krematoria
To dla nas Żydów smutna historia
Tylko nieliczni szczęśliwym trafem
Mieli schronienie w domu pod dachem
Lecz dobroczyńcom śmiercią grożono
Za dobre serce wielu zgładzono
Dziś ich nazwiska zebrane z czasem
Są w instytucie zwanym Yad Vashem
Drzewka pamięci w okół sadzono
I pamięć o nich czcią otoczono
Rodzina Ulmów z wioski Markowa
Wciąż o niej mówią tu dobre słowa
Ma swoje miejsce w Jerozolimie
I pamięć o niej nigdy nie zginie
J. Józef.
|
|
|
|
|
|
|
|
RANO.
Pośród wioski,tam gdzie z wieży
Odzywa się dzwonek
Ludzi wzywa do pacierzy
Bo już świta dzionek
~~#~~#~~#~~
Zapłakana wśród gwiazd płonie
Jutrzenka bez końca
Bo jej smutno że wnet zginie
Wśród promieni słońca
~~#~~#~~#~~
Złote włosy jej rozwiane
Ponad całą ziemią
Kwiaty we łzach jej skąpane
W krocie barw promienią
~~#~~#~~#~~
Tam na niwie,gdzieś wśród rosy
Zakwilił skowronek
I poleciał pod niebiosy
Gdy usłyszał dzwonek
~~#~~#~~#~~
Coraz wyżej, gdzieś aż w niebie
Bogu chwałę głosi
I za ludzi,i za siebie
Stwórcę świata prosi
~~#~~#~~#~~
A rzewliwy śpiew skowronka
Ludu korne pienie
Dla Maryi śpiew skowronka
Brzmi na pozdrowienie
~~#~~#~~#~~
A Maryja, matka nasza
Słyszy tkliwe pienie
I u Boga nam wyprasza
Grzechów odpuszczenie
~~#~~#~~#~~
W górę serca,wszyscy wierni
Wieczór czyli dnieje
Bo Maryja pewno spełni
Swych dzieci nadzieję.
~~#~~#~~#~~ |
|
POŁUDNIE
Słońce bardzo rano wstało
Z poza góry szczytu
Wnet pół drogi ubieżało
Wśród niebios błękitu
~~#~~#~~#~~
Połą swojej złotej szaty
Ziemię przyodziało
Po promieniach zdrój bogaty
Ciepła na świat zlało
~~#~~#~~#~~
Rolnik w polu utrudzony
Ociera pot z czoła
Dzwon na wieży zawieszony
Do pacierzy woła
~~#~~#~~#~~
Słysząc z wierzy to dzwonienie
Rolnicy klękają
I anielskie pozdrowienie
W niebo przesyłają
~~#~~#~~#~~
Ponad ziemią kończąc piosnki
Skowroneczek leci
I wśród zboża podal wioski
Karmi głodne dzieci
~~#~~#~~#~~
Ogień przygasł na kominie
Obiad zastawiają
I do jadła gospodynie
Czeladź zapraszają
~~#~~#~~#~~
Za posiłek po znużeniu
Czeladka dziękuje
Odpocząwszy w lipy cieniu
Znów dalej pracuje
~~#~~#~~#~~
I skowronek swe pisklęta
Swe pożegnał dzieci
Dzwoni piosnka rozpoczęta
A on w niebo leci
~~#~~#~~#~~
Wyśpiewuje ponad rolą
Czeladź w pracy skora
Zgadzając się z wolą bożą
Robi do wieczora.
~~#~~#~~#~~ |
|
WIECZÓR
Słońce dzienny bieg skończyło
Drzemie za górami
Błękit nieba przyodziało
Złotymi chmurami
~~#~~#~~#~~
Stado bydła co się pasło
Wśród błonia,na trawie
Widząc że już słońce zgasło
Pije wodę w stawie
~~#~~#~~#~~
Nakarmione, napojone
Wraca do zagrody
Każde idzie w swoją stronę
Szukając ochłody
~~#~~#~~#~~
Tam na Tatrach gwizdnął baca
Baran przy nim dzwoni
A owieczki pies nawraca
Bo już czas z połoni
~~#~~#~~#~~
Już w szałasie stado beczy
Baran przy drzwiach stoi
I przy jego wiernej pieczy
Baca owce doi
~~#~~#~~#~~
I gosposie doją krowy
Gotują wieczerzę
A na wierzy dziadek wsiowy
Dzwoni na pacierze
~~#~~#~~#~~
Księżyc bladą twarz wychylił
I wita Jutrzenkę
Ludek wiernie głowę schylił
Pozdrawia Panienkę
~~#~~#~~#~~
Przepióreczka kwoka w prosie
Konie rżą w oborze
A w ożywczej chłodnej rosie
Już się kąpie zboże
~~#~~#~~#~~
Tam na jednej nóżce stoi
Pod skibą skowronek
By nie zasnąć wciąż się boi
Gdy zaświta dzionek
~~#~~#~~#~~ |
|
ŚWIT
Błysło świtem zaranie
Półmrok spada powoli
Z wiarą idę o Panie
Ziarno rozsiać na roli
~~#~~#~~#~~
Trud mnie dzienny nie zmorze
Czy ciężkiej pracy znój
Tylko Ty mi o Boże
Siew pobłogosław mój
~~#~~#~~#~~
Wszak ty żywisz ptaszęta
Co nie orzą, nie sieją
Twoja Panie moc święta
I mnie krzepi nadzieją.
~~#~~#~~#~~
NA DROGĘ ŻYCIA
Na drogę życia wziąłem trzy kwiatki
Od przyjaciela, siostry i matki
I myślę sobie, mam trzy kwiatki świeże
Teraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze
~~#~~#~~#~~
Najpierw uwiędnął kwiat od przyjaciela
Potem uwiędnął kwiatek mojej siostry
Tylko kwiatek matki pozostał wciąż świeży
Bo tylko matka kochała mnie szczerze
~~#~~#~~#~~
|
|
|
|
|
|
|
|