|  | 
							
								|  |  
								|  | WIERSZE Z PODKARPACIA # JÓZEF JEŻOWSKI
 |  | 
							
								|  |  
								| 
										
											
										 
											| 
													
														
															|  
 Moi przyjaciele z Markowej, Basia i Tomek Niemczakowie z córeczkami
 MIŁOŚĆ W RODZINIE 
 Miłość w rodzinie, to dar od Boga
 Do dni szczęśliwych najkrótsza droga
 
 Miłość to uśmiech dziecka niewinny
 Bez fałszu,złudy, szczery, dziecinny
 
 Gdy do swej matki wyciąga dłonie
 Całuje, pieści kochane skronie
 
 Miłość to żonka, gdy roześmiana
 I jej "dzień dobry" z samego rana
 
 Gdy wraca z pracy po nocnej zmianie
 A ty jej mówisz, witaj kochanie
 
 Miłość to szczęście, to to uczucie
 Które przyprawia o serca bicie
 
 Gdy jej brakuje w domu w rodzinie
 To dzień się dłuży, zanim przeminie
 
 Co zatem czynić, jak postępować
 Aby w rodzinie miłość zachować ?
 
 Wystarczy serce, dobre, otwarte
 Bo to uczucie jest tego warte
 
 Czym jest bogactwo tu na tej ziemi
 Gdy się czujemy tak między swymi
 
 Jak ryba w stawie, gdzie brakło wody
 Upalne słońce i brak ochłody
 
 Miłość to obraz Boga na ziemi
 Który chce mieszkać tu z dziećmi swymi
 
 I darzyć wszystkich swoją radością
 Bo w swej istocie Bóg jest miłością
 
 Czerpmy więc garścią ten dar od Boga
 Wszak to do szczęścia najkrótsza droga
 
J. Józef. 30. 01. 2013
 |  |  
											|  |  |  | 
							
								| 
										
											| 
													
														|  |  
														
													 
														|  |  
                                                        
                                                     
                                                        |  |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| RANO. 
 Pośród wioski,tam gdzie z wieży
 Odzywa się dzwonek
 Ludzi wzywa do pacierzy
 Bo już świta dzionek
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Zapłakana wśród gwiazd płonie
 Jutrzenka bez końca
 Bo jej smutno że wnet zginie
 Wśród promieni słońca
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Złote włosy jej rozwiane
 Ponad całą ziemią
 Kwiaty we łzach jej skąpane
 W krocie barw promienią
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Tam na niwie,gdzieś wśród rosy
 Zakwilił skowronek
 I poleciał pod niebiosy
 Gdy usłyszał dzwonek
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Coraz wyżej, gdzieś aż w niebie
 Bogu chwałę głosi
 I za ludzi,i za siebie
 Stwórcę świata prosi
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 A rzewliwy śpiew skowronka
 Ludu korne pienie
 Dla Maryi śpiew skowronka
 Brzmi na pozdrowienie
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 A Maryja, matka nasza
 Słyszy tkliwe pienie
 I u Boga nam wyprasza
 Grzechów odpuszczenie
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 W górę serca,wszyscy wierni
 Wieczór czyli dnieje
 Bo Maryja pewno spełni
 Swych dzieci nadzieję.
 
 ~~#~~#~~#~~
 |  
																
															 |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| POŁUDNIE 
 Słońce bardzo rano wstało
 Z poza góry szczytu
 Wnet pół drogi ubieżało
 Wśród niebios błękitu
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Połą swojej złotej szaty
 Ziemię przyodziało
 Po promieniach zdrój bogaty
 Ciepła na świat zlało
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Rolnik w polu utrudzony
 Ociera pot z czoła
 Dzwon na wieży zawieszony
 Do pacierzy woła
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Słysząc z wierzy to dzwonienie
 Rolnicy klękają
 I anielskie pozdrowienie
 W niebo przesyłają
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Ponad ziemią kończąc piosnki
 Skowroneczek leci
 I wśród zboża podal wioski
 Karmi głodne dzieci
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Ogień przygasł na kominie
 Obiad zastawiają
 I do jadła gospodynie
 Czeladź zapraszają
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Za posiłek po znużeniu
 Czeladka dziękuje
 Odpocząwszy w lipy cieniu
 Znów dalej pracuje
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 I skowronek swe pisklęta
 Swe pożegnał dzieci
 Dzwoni piosnka rozpoczęta
 A on w niebo leci
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Wyśpiewuje ponad rolą
 Czeladź w pracy skora
 Zgadzając się z wolą bożą
 Robi do wieczora.
 
 ~~#~~#~~#~~
 |  
																
															 |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| WIECZÓR 
 Słońce dzienny bieg skończyło
 Drzemie za górami
 Błękit nieba przyodziało
 Złotymi chmurami
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Stado bydła co się pasło
 Wśród błonia,na trawie
 Widząc że już słońce zgasło
 Pije wodę w stawie
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Nakarmione, napojone
 Wraca do zagrody
 Każde idzie w swoją stronę
 Szukając ochłody
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Tam na Tatrach gwizdnął baca
 Baran przy nim dzwoni
 A owieczki pies nawraca
 Bo już czas z połoni
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Już w szałasie stado beczy
 Baran przy drzwiach stoi
 I przy jego wiernej pieczy
 Baca owce doi
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 I gosposie doją krowy
 Gotują wieczerzę
 A na wierzy dziadek wsiowy
 Dzwoni na pacierze
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Księżyc bladą twarz wychylił
 I wita Jutrzenkę
 Ludek wiernie głowę schylił
 Pozdrawia Panienkę
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Przepióreczka kwoka w prosie
 Konie rżą w oborze
 A w ożywczej chłodnej rosie
 Już się kąpie zboże
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Tam na jednej nóżce stoi
 Pod skibą skowronek
 By nie zasnąć wciąż się boi
 Gdy zaświta dzionek
 
 ~~#~~#~~#~~
 |  
																
															 |  
														
													 
														| 
																
																	
																 
																	| ŚWIT 
 Błysło świtem zaranie
 Półmrok spada powoli
 Z wiarą idę o Panie
 Ziarno rozsiać na roli
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Trud mnie dzienny nie zmorze
 Czy ciężkiej pracy znój
 Tylko Ty mi o Boże
 Siew pobłogosław mój
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Wszak ty żywisz ptaszęta
 Co nie orzą, nie sieją
 Twoja Panie moc święta
 I mnie krzepi nadzieją.
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 NA DROGĘ ŻYCIA
 
 Na drogę życia wziąłem trzy kwiatki
 Od przyjaciela, siostry i matki
 I myślę sobie, mam trzy kwiatki świeże
 Teraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 Najpierw uwiędnął kwiat od przyjaciela
 Potem uwiędnął kwiatek mojej siostry
 Tylko kwiatek matki pozostał wciąż świeży
 Bo tylko matka kochała  mnie szczerze
 
 ~~#~~#~~#~~
 
 |  
																
															 |  |  
											|  |  |  
								|  |  |  |