|
|
|
WIERSZE Z PODKARPACIA # JÓZEF JEŻOWSKI
|
|
|
HUSOWSKA BIBLIOTEKA
O bibliotece słów będzie parę
Ta instytucja jest mi wciąż bliska
Znam jej historii spory kawałek
Pewne zdarzenia, miejsca, nazwiska
Były już wiersze o naszej szkole
Znanych osobach, straży, kościele
Ostatnio temat był o parafii
O bibliotece wcale, albo nie wiele
Pora to zmienić i zamknąć koło
Wszak biblioteka przez wszystkie lata
Dobrze służyła tej społeczności
Niech wiersz mój będzie skromną zapłatą
Bywałem przecież w niej częstym gościem
I tamte czasy wspominam mile
Gdy z kolegami a zawsze z Tadziem
W kręgu kolegów czas płynął mile
Kamienne schodki i duży pokój
W regałach książki, ta wiedzy rzeka
I pan Stanisław za swoim biurkiem
Nie skromnie powiem ze na nas czekał
Były rozmowy o tym i owym
Sprawy "bieżące" i "naukowe"
Niekiedy żarcik ktoś opowiedział
Jak to z miłości stracił ktoś głowę
Późniejsze lata i nowy lokal
W Domu Społecznym na pierwszym piętrze
Tam panna Hela była szefową
Czytelnia, pokój i ładne wnętrze
Dobre warunki, miła szefowa
Niestety, rzadko już tam bywałem
Okazjonalnie w czasie urlopu
Na Dolnym Śląsku już pracowałem
Kolejne zmiany w kolejnych latach
Jadzia Przybylak stery przejmuje
To na jej ręce Walenty Perec
Swe pamiętniki jej przekazuje
I nowa jakość już w wolnym kraju
Pani Iwonka jest kierownikiem
Książki wydaje bez kartoteki
Pracą steruje jednym guzikiem
Włącza komputer i wszystko jasne
Nie musi pisać, kreślić, notować
Wszystko na dysku ma zapisane
Potrafi nawet zdjęcie skopiować
I niech tak będzie, niech tak zostanie
Wszak nas stworzono na obraz Boga
Nauka, wiedza, postęp, technika
To do sukcesu najkrótsza droga
Czy dług spłacony ? Trudno powiedzieć
Procenty większe od kapitału
Najwyżej drugi wierszyk napiszę
I dług wdzięczności spłacę pomału
Kończę swój wierszyk o bibliotece
Tych parę wspomnień z lat już minionych
Wiem że już nie mam swej kartoteki
Lecz ciągle wracam do chwil minionych
Jeżowski Józef.
|
|
|
|
|
|
|
|
RANO.
Pośród wioski,tam gdzie z wieży
Odzywa się dzwonek
Ludzi wzywa do pacierzy
Bo już świta dzionek
~~#~~#~~#~~
Zapłakana wśród gwiazd płonie
Jutrzenka bez końca
Bo jej smutno że wnet zginie
Wśród promieni słońca
~~#~~#~~#~~
Złote włosy jej rozwiane
Ponad całą ziemią
Kwiaty we łzach jej skąpane
W krocie barw promienią
~~#~~#~~#~~
Tam na niwie,gdzieś wśród rosy
Zakwilił skowronek
I poleciał pod niebiosy
Gdy usłyszał dzwonek
~~#~~#~~#~~
Coraz wyżej, gdzieś aż w niebie
Bogu chwałę głosi
I za ludzi,i za siebie
Stwórcę świata prosi
~~#~~#~~#~~
A rzewliwy śpiew skowronka
Ludu korne pienie
Dla Maryi śpiew skowronka
Brzmi na pozdrowienie
~~#~~#~~#~~
A Maryja, matka nasza
Słyszy tkliwe pienie
I u Boga nam wyprasza
Grzechów odpuszczenie
~~#~~#~~#~~
W górę serca,wszyscy wierni
Wieczór czyli dnieje
Bo Maryja pewno spełni
Swych dzieci nadzieję.
~~#~~#~~#~~ |
|
POŁUDNIE
Słońce bardzo rano wstało
Z poza góry szczytu
Wnet pół drogi ubieżało
Wśród niebios błękitu
~~#~~#~~#~~
Połą swojej złotej szaty
Ziemię przyodziało
Po promieniach zdrój bogaty
Ciepła na świat zlało
~~#~~#~~#~~
Rolnik w polu utrudzony
Ociera pot z czoła
Dzwon na wieży zawieszony
Do pacierzy woła
~~#~~#~~#~~
Słysząc z wierzy to dzwonienie
Rolnicy klękają
I anielskie pozdrowienie
W niebo przesyłają
~~#~~#~~#~~
Ponad ziemią kończąc piosnki
Skowroneczek leci
I wśród zboża podal wioski
Karmi głodne dzieci
~~#~~#~~#~~
Ogień przygasł na kominie
Obiad zastawiają
I do jadła gospodynie
Czeladź zapraszają
~~#~~#~~#~~
Za posiłek po znużeniu
Czeladka dziękuje
Odpocząwszy w lipy cieniu
Znów dalej pracuje
~~#~~#~~#~~
I skowronek swe pisklęta
Swe pożegnał dzieci
Dzwoni piosnka rozpoczęta
A on w niebo leci
~~#~~#~~#~~
Wyśpiewuje ponad rolą
Czeladź w pracy skora
Zgadzając się z wolą bożą
Robi do wieczora.
~~#~~#~~#~~ |
|
WIECZÓR
Słońce dzienny bieg skończyło
Drzemie za górami
Błękit nieba przyodziało
Złotymi chmurami
~~#~~#~~#~~
Stado bydła co się pasło
Wśród błonia,na trawie
Widząc że już słońce zgasło
Pije wodę w stawie
~~#~~#~~#~~
Nakarmione, napojone
Wraca do zagrody
Każde idzie w swoją stronę
Szukając ochłody
~~#~~#~~#~~
Tam na Tatrach gwizdnął baca
Baran przy nim dzwoni
A owieczki pies nawraca
Bo już czas z połoni
~~#~~#~~#~~
Już w szałasie stado beczy
Baran przy drzwiach stoi
I przy jego wiernej pieczy
Baca owce doi
~~#~~#~~#~~
I gosposie doją krowy
Gotują wieczerzę
A na wierzy dziadek wsiowy
Dzwoni na pacierze
~~#~~#~~#~~
Księżyc bladą twarz wychylił
I wita Jutrzenkę
Ludek wiernie głowę schylił
Pozdrawia Panienkę
~~#~~#~~#~~
Przepióreczka kwoka w prosie
Konie rżą w oborze
A w ożywczej chłodnej rosie
Już się kąpie zboże
~~#~~#~~#~~
Tam na jednej nóżce stoi
Pod skibą skowronek
By nie zasnąć wciąż się boi
Gdy zaświta dzionek
~~#~~#~~#~~ |
|
ŚWIT
Błysło świtem zaranie
Półmrok spada powoli
Z wiarą idę o Panie
Ziarno rozsiać na roli
~~#~~#~~#~~
Trud mnie dzienny nie zmorze
Czy ciężkiej pracy znój
Tylko Ty mi o Boże
Siew pobłogosław mój
~~#~~#~~#~~
Wszak ty żywisz ptaszęta
Co nie orzą, nie sieją
Twoja Panie moc święta
I mnie krzepi nadzieją.
~~#~~#~~#~~
NA DROGĘ ŻYCIA
Na drogę życia wziąłem trzy kwiatki
Od przyjaciela, siostry i matki
I myślę sobie, mam trzy kwiatki świeże
Teraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze
~~#~~#~~#~~
Najpierw uwiędnął kwiat od przyjaciela
Potem uwiędnął kwiatek mojej siostry
Tylko kwiatek matki pozostał wciąż świeży
Bo tylko matka kochała mnie szczerze
~~#~~#~~#~~
|
|
|
|
|
|
|
|